Pięć dni migreny wystarczy, by starania o lepszą figurę wzięły w łeb. Oczywiście od jutra, a właściwie od dziś, znowu się staram. Chociaż nie wiem, jak się zachowam wobec tortu, który zamówiłam na niedzielę. Świętować bowiem będziemy urodziny Pawełka i Tomusia. Pawła piąte, Tomka drugie. Obaj są z lutego, więc odprawiamy uroczystość hurtem.
Ze starszego synusia ostatnio zrobiła się niezła maruda. Może to taki czas i przejdzie mu. Młodszy zaś jest przekomiczny. Dziś wieczorem żegnał się z wodą wlatującą do odpływu w wannie, drąc się co sił w płucach: pa paaa!
Moja najlepsza przyjaciółka Ada (pisałam o niej na onecie) spodziewa się dziecka, syna. Bardzo się cieszę, bo nasze chłopaki będą się w przyszłości razem bawić, a my popijając kawkę (to jest baaaaardzo optymistyczna wersja) ich doglądać.
Przybędzie nam też wspólnych tematów. Ada wcześnie wyszła za mąż i wcześnie urodziła dzieci (córka ma 18 lat, a syn 15), a ja przeciwnie, wszystko późno :) Zawsze troszkę żałowałam, że nasze dzieci dzieli taka różnica wieku, a tu proszę: niespodzianka :)
I tym sposobem wszystkie moje najbliższe przyjaciółki (trzy) mają małe dzieci (Ada w maju).
wszystkiego naj naj dla Tomusia i Pawełka :))
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
OdpowiedzUsuńW takim razie ja już dziś życzę obu chłopakom wszystkiego najlepszego a ich mamie przy okazji też składam życzenia no i gratuluję bo chociaż późno to jednak udało się znaleźć tego jedynego i zdążyć z dzieciakami a pamiętam (z onetu) czasy kiedy nie było księcia ani nawet myśli o dzieciach raczej były myśli, że już zegar tyka głośno :)))))
OdpowiedzUsuńFajnie, że to tak wszystko się ułożyło zresztą lubię Waszą historię ... napawa optymizmem i jest niesamowita :)))
Książę był, ale w kwietniu 2005 się zmył i dopiero, kiedy uwierzyłam, że zmył się na dobre ( w sierpniu) pojawił się we wrześniu Manieczek. To chyba jest tak, że najpierw trzeba kompletnie pogrzebać poprzedni związek, żeby zauważyć, kogoś innego. Przez ten Twój komentarz, wróciłam na onet i przejrzałam cały 2005 rok :)
UsuńŻyczę Tobie i LU wiele szczęścia
a widzisz to ja nawet nie zarejestrowałam tego księcia a przecież czytałam Cię już wtedy ...
UsuńMiło czasem wrócić do starych wpisów, ja też wracam ale na komputerze nie na blogu bo onetowe sama skasowałam dawno temu :))
Książę się zmył w kwietniu, Ty pojawiłaś się w lipcu :)
UsuńGdyby można sobie zapisać cały blog razem z komentarzami, byłoby fajnie. czytam sobie czasem te komentarze i stwierdzam, że niektórych nieobecnych trochę mi brakuje.
oj ale mnie sprawdziłaś :) od lipca no to rozumiem już czemu mnie ominął ten książę ... mało kiedy cofam się u kogoś wstecz raczej czytam na bieżąco :)))
UsuńA komentarzy faktycznie szkoda ale cóż, mam chociaż blotki :))) no i też mam takie osoby które zaginęły i już się nie odezwały i też mi ich żal ...
Może Maniek kiedys stworzy taki program, dzięki któremu będzie można zapisać cały blog, razem z komentarzami :)
UsuńPięć dni migreny - straszne! Po tylu dniach koszmaru należy Ci się odrobina przyjemności. Nie żałuj sobie jutro tortu - o linii możesz zacząć myśleć od poniedziałku :P
OdpowiedzUsuńOczywiście nie żałowałam sobie tortu, zwłaszcza, że mój brat z rodziną nie przyjechał (dzieci się rozchorowały) i gości było mniej. A migrena, po tym jak pożegnała mnie w piątek, dziś wróciła :( mam nadzieję, że na krócej.
UsuńTo masz chyba jakieś dobre leki przeciwbólowe od lekarza? Bez tabletek przy takich maratonach nie da się normalnie funkcjonować.
Usuńmiałam dobre leki, ale przestały na mnie działać niestety... ratuję się pyralginą i solpadeiną, które tylko trochę tłumią ból, masakra :( wizytę u mojego neurologa mam 4 kwietnia... na szczęście w tej chwili ból już powoli przechodzi :)
Usuń