Jesienne słońce nastraja mnie mimo wszystko optymistycznie.
"Mimo wszystko", bo ranek miałam raczej burzliwy i wyczerpujący. Ponad pół godziny trwała próba sił: Pawełek kontra mama. Chodziło o to, by synuś ubrał się sam. Od czasu do czasu w niego wstępuje uparty osiołek, chociaż raczej rzekłabym oślisko, które niemądrze tkwi przy swoim i jedynym jego celem jest pokazanie, że to on tu rządzi, co oczywiście jest nieprawdą :) Uparciuch złamał się w końcu, gdy Tomuś ukochał płaczącego brata i pomagał mu zdjąć spodnie z piżamki.
Niby nic takiego, cel swój osiągnęłam i kiedy Paweł oblał się później sokiem, bez słowa przebrał się sam, a jednak wyczerpuje mnie coś takiego i ciągle się zastanawiam, jak długo jeszcze będę walczyć z tym ośliskiem, które czasem w niego wstępuje.
Bo wiecie, ja kocham spokój :)
no tak, uczenie dzieci samodzielności jest bardzo trudne. Zaczyna się od odstawienia pieluchy a kończy na nie wiem nawet czym :)))
OdpowiedzUsuńSęk w tym, że on potrafi się sam ubrać. Robi to codziennie rano i w przedszkolu też się sam ubiera. Tu dziś chodziło o pokazanie, ze to ja będę robiła to co ON chce. To jest nieustanna próba sił :)
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaa to nie załapałam ale już rozumiem :)))
OdpowiedzUsuńOj, uważaj i nie podskakuj. Bo Cię synek nie będzie odwiedzał w domu starców :P
OdpowiedzUsuńJa tu marzę o tym, żeby się wyprowadził z domu a Ty mi piszesz o odwiedzinach :P
OdpowiedzUsuńJuż ma się wyprowadzić ? :o Ja nie w temacie, ale on ma chyba 3-4 lata ? :P
OdpowiedzUsuńTomku, starszy ma prawie pięć lat, młodszy prawie dwa, ale bywa tak (niestety dość często), że marzę, że mają już po dwadzieścia parę lat i są mądrymi, miłymi i samodzielnymi młodzieńcami :D
OdpowiedzUsuń